czwartek, 7 kwietnia 2011

Szeleszczą kartki Biblii...

Lekka gałązka świerku, trącona przypadkiem, Śnieg topniejący na dłoni... Czy można opowiedzieć tęsknotę, co chwyta za serce, gdy układam na stole o jeden mniej talerz? Szeleszczą kartki Biblii, schylają się głowy. Wędrujemy w modlitwie księżycową drogą. A za oknami ciemność, migotanie śniegu. Zupełnie nie jak wtedy, kiedy się rodził. Ubieramy choinkę (On jej nie znał przecież), Rozdajemy prezenty ( A On sam był darem), Patrzę w ciemność. Tak wiele nie rozumiem, Panie. A może o to chodzi-, aby nie rozumieć? Spotykamy się w cieple wyciągniętej ręki, W ciszy, kiedy słów braknie, tylko łzy zostały, W ten dzień jak żaden inny, myślę o kochanych Swoich bliskich, co zginą na wieczność - bez Ciebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz